niedziela, 23 listopada 2014

Romeo i Julia opowiadanie

Opowiadanie to będzie o problemach psychicznych nastolatków Szekspira, o strukturze ich miłośći i początkach wzajemnego kontaktu ( również fizycznego). Opowiadanie możę stać się fragmentem, ale cieszę się, że wreszcie mogę wam oddać w ręce gotowe pisadło... Zapraszam do przeczytania:
Opowiadanie drugie 
    Romeo i Julia

Powiadano, że wille obu rodów były znakomite i bogactwem sobie dorównują. Tak więc: Dom Kapuletów był olbrzymim, przesadzonym klockiem z jednym tylko balkonem, a  Dom Montekich – szczerbatym wieżowcem z okrągłymi oknami. Ogród Montekich był gęsty i zapełniony młodymi drzewkami, które w przyszłości zakwitną na różowo, i kwiatami z których wyrosną tylko najpełniejsze róże. Każdy sektor był oddzielony równo metr od ścieżki, a w nim stały delikatne, marmurowe rzeżby, które pedantycznie czyszczono każdego dnia, urocze baldachimy z purpurowych winogron ( które też polerowano na ważne uroczystości), soczyste maliny i bez, magnolie, kwiaty wiśni, nawet bukszpan były w idealnym stanie, owoce obfite i smaczne, a drzewa nieskalane próchnem.   Natomiast ogród Kapuletów obfitował w kolorowe i egzotyczne kwiaty, powycinane w najrozmaitsze kształty żywopłoty, amorki, wiatraczki, krasnoludy fontanny i cuda na które było stać tylko drobnostkowych i pysznych arystokratów. Ważniejszą część ogrodu zapełniono masą bławatków, lilij, storczyków i żonkili, inne partie pozostawały w cieniu i bałaganie. Jedyny balkon, który był na czwartym piętrze budynku, oplotła dzika winorośl i chwasty, a na marmurowym sklepieniu panoszyła się pleśń.
Otóż – żeby nie przedłużać – na jedynym balkonie domu Kapuletów przesiadywała Julia. Nie robiła nic konkretnego. Patrzyła w dal i rozmyślała o cudownym chłopcu, jak to dziewczyna, czesząc swoje krótkie brązowe włosy. Przysunęła się do balustrady, gdy w pewnym momencie grzebień wypad jej z rąk i spadł na dół. Julia zaklęła.
- Ej, ty tam, ogrodnik, przynieś mi grzebień! – krzyknęła do ogrodnika tnącego krzaki na końcu ogrodu. Nie słyszał jej. Pewnie jak zwykle odpoczywał pijany w altanie. Dziewczyna zeszła po schodach na parter. Nikogo nie było.
- Cholera, gdzie wszystkich wywiało? – pomyślała. (…)

- On jest niczym anioł! – wzdychnęła Julia. Przystanęła na jedynym balkonie, a jej oczy zajaśniały niczym gwiazdy, w które wtapiała wzrok. - Tyle, że Anioł jest jasny i niewidoczny, a on włosy ma czarne jak noc, oczy równie ciemne. Chciałabym teraz popatrzeć w jego oczy! Ramię wesprzeć na jego ramieniu… Romeo! Dlaczego ty jesteś Romeo? Róża, których jest pełno w twoim ogrodzie, pod inną nazwą równie cudowny zapach zachowa. Czy bławatek niebieski, czy aster złotooki! Kocham cię, tak myślę, lecz cóż to znaczy?
       - Julia! Jestem tutaj! To ja, na dole!– zawodził Romeo cztery pietra niżej - Widzisz mnie? To ja!
- Cicho, bałwanie! – szepnęła Julia po czym dodała z gracją – Ach, kto tam się skrada w ciemości?
- Romeo! – wrzasnął Romeo. – To ja, najmilsza! Nie poznajesz?
- Ciszej! Nie musisz tak krzyczeć, jeszcze usłyszy cię ktoś w domu.. Co robisz pod moim tarasem? – rzekła pewnie Julia i po długim namyśle – Podglądasz mnie, panie?
 - Ja… nigdy bym nie śmiał... nie… Przyszedłem, żeby móc cię, pani znowu zobaczyć.
 -  Ale słyszałeś to wszystko, co do siebie mówiłam -  powiedziała oblewając się rumieńcem. – Nie powinieneś mnie podsłuchiwać, panie. Chciałam pomyśleć… sama.
- Nic nie mogłem poradzić, droga Julio, gdyż twój delikatny, anielski głos kazał mi tu stać i wsłuchiwać się w dźwięk słów, które nikczemne, uciekają z twoich różanych ust. To miłość przywiodła mnie tutaj, czysta i radosna, ale smutna i powściągliwa dobrodziejka, która nie wiadomo czym jest, ani kim, ale sprawia, że na widok anioła, którym jesteś, pani schnę i odradzam się na nowo, padam i unoszę się, chcę wzlecieć, ale anioł jest za wysoko, uwięziony w wieży na którą mi nie dane wkroczyć.
- Czy ty panie nie chcesz czasem od tego anioła czegoś więcej niż tylko słów moich? – spytała Julia podejrzliwie.
- Ja po prostu od kiedy cię zobaczyłem, coś od ciebie poczułem, znaczy do ciebie…
- A więc ty też, panie, wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? – zatrzepotała rzęsami zaintrygowana.
W tej chwili Julia poczuła coś mokrego spada na jej dłoń. I włosy. I szyję. Wreszcie cała była mokra, a wokół niej słychać tylko grzmoty i gruchotanie ulewy.
- Julio! – zawodził Romeo, lecz dziewczyna usłyszała tylko nieważne trzaski – Kocham cię sercem ognistym i wiernym! Pojedzmy w dal, ożeń się ze mną i będziemy żyli z dala od problemów, w innym mieście, kraju, choćby w dziczy w, a swoim dzieciom będziemy opowiadać o naszej wspaniałej miłości!
- Nic nie słyszę! – wrzasnęła Julia zapominając o ciszy nocnej.  I całe szczęście, że nic nie słyszała  bo z pewnością wyśmiałaby Romea za ten szaleńczy pomysł, z racji tego że była niesmiałą realistką. – Co za ironia! Najpierw się drze, że pobudzi cały dom, a teraz przez tą burzę w ogóle go nie słyszę!
 W takich chwilach żałowała, że nie zapuszczała włosów. Teraz mogłaby zrzucić je z balkonu do Romea, niczym Rozpusznka do księcia, a on wspiął by się po nich. Po cierniach, które oplotły ściany raczej nie da się wejść na czwarte piętro, wiec Julii zostało tylko jedno.
- Złap mnie! Słyszałeś?! Spadam! Wtedy porozmawiamy!
Jeżeli myślicie, że Julia wpadała wprost w ramiona kochanka, to jesteście w błędzie. Fiknęła kozła w powietrzu, tak że wielka suknia wywinęła się jej jak spadochron, a jej przerażona głowa dyndała na dole. Na szczęście siła grawitacji i siła oporu powietrza zrównoważyły się ( jak to zapewne wiecie z fizyki) i Julia uszła z tego przedsięwzięcia cało, ale nie jest pewne czy wcześniej nie miała coś z głową, skro zdecydowała się na ten samobójczy skok. Wpadła na jakiś wysoki krzak w kształcie amorka. Wtedy dopiero chłopak ją ujrzał i ostrożnie pomógł zejść.
- Ty wariatko!!! Mogłaś się zabić!!!
- Ciiii – Julia przyłożyła mu palec do ust. Deszcz bębnił o ściany budynku, ale terza obaj doskonale się słyszeli. I byli baaaardzo blisko.
Teraz możemy się domyślać co zdarzyło się potem, bo oboje schronili się przed burzą w jednym z brudnych doków gospodarczych.
- Julio, uwierz mi, wiem co to znaczy miłość.  – przemówił Romeo swobodnym tonem. – Zaufaj mi.
-…
- Czytam wiele książek o poezji, umiem też kilka pieśni romantycznych i dramatów. Zaśpiewam ci jeden z nich, aby oświetlic twój rozum i rozgrzać serce Nic nie mów. Ykhym:
( Wycie Romea:):

Ja-  uwielbiam ją.
Onaaa tu jest.
I tańczy dla mnieee.
Bo- dobrze to wiem.
      Ze pooorwę ją
 I w sercu schowam na dnieeeee…

 Pewnie deklarowali sobie miłość, wierność , itd.( jeśli poszukujecie szczegółów możecie zajrzeć do dramatu Szekspeara),a Julia pozbywała się listków ze swojej sukni. Tylko jak wytłumaczy się rodzicom? Czy Romeo na pewno wie co to jest miośc? I kto pomoże jej nażyć puder na spuchnięty policzek? Tego dowiecie się… w szkolnej lekturze.

Druga Randka Romea i Julii

Dzisiejszego dnia Julia była na Maksa rozkojarzona. Po pokoju walały się rajtuzki, suknie, kosmetyki, a ona sama chodziła dziś w dwóch różnych bucikach i bez przerwy mamrotała do sibie miłosne piosenki Romea ( jak mówiłam, nie wiadomo, czy nie miała problemów psychicznych). O jej wczorajszej nerwicy nie było dzisiaj mowy – pierwszy pocałunek z chłopakiem oczyścił jej z niemalże wszystkich złych emocji. Julia cierpiała na syndrom chronicznego pocałunku,który objawiał się tym, ze nie dość , żę bezustannie oblizywała usta, to bez przerwy przywoływała w myślach obraz Romea i jego ust! Rozum młodych ludzi w stanie zakochania naprawdę mnie przeraża!
Wracając do naszej historii, Julia miała się spotkać z Romeem w Stodole. Nie bę[1] Ę zdradzajn jej dokładnego połorzenia, zależy im bowiem na całkowitej dyskrecji.
Roimeo siedział na kopce siana. Zobaczywszy Julię porwał ją w ramiona i skradł jej pocałunek. Julia, cierpiąca na zespół chronicznego pocałunku starała się utrzymać ich usta w bliskim stosunku przez długie minuty. Kiedy już czuła, żę brakuje jej tleny, opadłana siano i wyznała:
- Wiesz, chyba powinniśmy ruszać ustami.
- Chyba tak.
Skoro tych dwojga łączą już tak obrzydliwe, wspólne błędy, cóż stoi na przeszkodzie by nie ciągnąć tego skazanego na zagładę związku dalej?
- Wiesz, Romeo – odezwała się Julia łapiąc łapczywie powietrze – co by było gdyby nasze rody odkryły naszą tajemnicę… pałam do ciebie ogromnym uczuciem, ale boję się konsekwencji. Naprawdę się boję. Trzęsę się cała w środku, ach proszę, pociesz mnie…
W tym momencie Julia szaleńczo rzuciła się na usta Romea zapominając o swoim strachu a on z lubością chwycił ja w tali i ogarnięty z męskim podnieceniem począł ją rozbierać.
„Boże, ze też nigdy nie miałam chłopaka, który by mnie pocieszał”
Po całym zdarzeniu Julia okryła swoje nagie ciało sianem, spojarzała w oczy Romea i szepnęła:
- Co my zrobiliśmy? Co to była za siła, która skłoniła nas do takiego… pożądania.
Ani matka, ani niania nigdy nie odsłaniały przed nią tajemnic kobiecośći, czy nowego poczęcia, to co pojawiało się u niej od kilku miesięcy nie utożsamiała z niczym powarznym, miała w końcu 14 lat, a wśród dziewczynomw tym wieku nie wypadało rozmawiać o tych sprawach. Ton  co zaszło między nią a Romeem było dla niej szokiem i odsłoniećiem kurtyny, za którą nigdy nie miała okazji zajrzeć. Chłopak, takie ruchy, takie uczucie to po prostu kosmos.
A on z dumą i przestrachem w głoie powiedział:
- Nie mam pojęcia.
Julia mu uwierzyła.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Smiało, pokarz, ze tu byłeś! jakieś wrażenia! Jestem ciekawa!